- #Opinie
- Publikacja:
Granica została przekroczona. Dzieci nie są waszymi wrogami politycznymi! Nigdy!
Atak na 7-letnią córkę prezydenta elekta Karola Nawrockiego, jaki mogliśmy obserwować w ostatnich dniach w mediach społecznościowych, był nie tylko obrzydliwy, perfidny ale i głęboko niepokojący. Przekroczono granicę, której przekraczać nie wolno – granicę, za którą stoi dziecko, zupełnie niewinne, bezbronne i pozbawione jakiejkolwiek winy czy odpowiedzialności za wybory dorosłych.
Gracjan Broda,
Tym, co uderzyło mnie najmocniej, był fakt, że za ogromną część tych prymitywnych, pełnych jadu komentarzy stały… kobiety. Kobiety, które – z natury i z roli społecznej – są strażniczkami dzieciństwa, bezpieczeństwa, emocjonalnej troski. To matki, opiekunki, nauczycielki. Tymczasem to właśnie one, z imienia i nazwiska, rzucały obrzydliwymi oskarżeniami w stronę dziecka, które ośmieliło się… być sobą. Być dzieckiem.
Oto kilka cytatów, które do dziś krążą po sieci:
– „Co za różnica, jak się zachowała – skończy w burdelu” – napisała Joanna B.
– „Utuczone dziecko, może też bierze używki jak taka…” – to z kolei wpis Małgorzaty Cz.
– „Psychicznie chore dziecko” – oceniła Marzena M.
– „Skradła show? Serio przez 20 minut nie może zapanować nad dzieckiem? Mój pies ma więcej ogłady” – dodała Katarzyna S.
Te słowa nie padły z ust nastolatków z internetowego forum. Napisały je dorosłe kobiety, często same matki. Kobiety, które mogłyby być sąsiadkami, nauczycielkami, koleżankami z pracy. Kobiety, które deklarują troskę o dzieci, prawa człowieka i tolerancję. Cytując klasyka „To się w pale nie mieści”.
Co łączy te wypowiedzi? Niechęć, pogarda, odczłowieczenie. Wszystko skierowane w stronę małego dziecka, którego jedynym „grzechem” jest to, że jest córką Karola Nawrockiego – prezydenta elekta, który wygrał wybory nie po „ich stronie”.
I nie chodzi tu o jakąkolwiek obronę konkretnego polityka czy partii. Chodzi o zasadę. O wartości, które powinny być wspólne dla wszystkich: dzieci się nie rusza. Nigdy. Pod żadnym pretekstem. Bez względu na to, kim są ich rodzice.
Jeśli tak wygląda twarz nowoczesnego społeczeństwa, jeśli to są ci „świadomi, postępowi, wykształceni” wyborcy, których symbolem miałby być Rafał Trzaskowski, to naprawdę mu współczuję. Choć trzeba to jasno powiedzieć: to nie jego wina. Prezydent Warszawy nie odpowiada za każdy komentarz internauty. Ale zjawisko jest zbyt poważne, by je przemilczeć.
Odpowiedzialność leży dziś po stronie całej klasy politycznej – bez względu na poglądy czy przynależność partyjną. Hejt wobec dzieci musi być potępiany zdecydowanie i jednoznacznie. Nie ma tu miejsca na relatywizowanie, tłumaczenie emocjami czy politycznym kontekstem.
A jednak – trudno mieć nadzieję na zasadniczą zmianę, skoro nawet samorządowcy i parlamentarzyści udostępniają na swoich profilach treści publikowane przez „Sok z Buraka” – jeden z najbardziej toksycznych i hejterskich profili w polskim internecie. Gdy hejt staje się „bronią polityczną”, trudno oczekiwać wrażliwości, gdy ofiarą pada dziecko.
Dlatego dziś trzeba powiedzieć to głośno: nie ma znaczenia, ile znacie języków, jakie macie wykształcenie, jakim samochodem jeździcie i ile macie na koncie. Znaczenie ma tylko jedno – jakimi jesteście ludźmi. Czy potraficie reagować, gdy dzieje się krzywda – zwłaszcza dziecku. Czy macie w sobie odwagę, by powiedzieć „dość” także wtedy, gdy to wasza „bańka” posuwa się za daleko.
Milczenie wobec hejtu – to przyzwolenie. A przyzwolenie wobec hejtu skierowanego w dziecko – to moralna kapitulacja.
Udostępnij Felieton: